- Hansol, masz jakieś plany na urodziny? - spytał Xero mojego przyjaciela.
- Nie chcę ich wyprawiać.
- To co chcesz robić we własne urodziny? - zapytałem.
- Chyba będę siedział przed telewizorem i coś oglądał. - wzruszył obojętnie ramionami.
- Ale przecież to twoje urodziny! - krzyknął Hojoon i wstał z kanapy. - my już coś zorganizujemy, nie martw się.
- Więc chyba powinienem.
- Spokojnie stary, na nas zawsze możesz liczyć.
Hansol poszedł już spać więc zaczęliśmy obmyślać plan na jego urodziny. Każdy dawał jakiś pomysł, które jak dla mnie nie wydawały się być dostatecznie dobre. Już miałem zamiar się zgodzić na przereklamowane przyjęcie-niespodziankę, gdy nagle do pokoju wpadł Jenissi rzucając na stół ulotkę wesołego miasteczka, które miało się zjawić w Seulu już jutro. Idealnie! Wszyscy jednogłośnie się zgodzili.
Nadszedł dzień urodzin Hansola. Z samego rana wstałem przygotowując mu śniadanie. Ustawiłem wszystko na tacy, razem z małym bukietem świeżych kwiatów i zaniosłem mu do łóżka.
- Dzień dobry, wszystkiego najlepszego! - uśmiechnąłem się i podałem mu błyszczącą tacę.
- Dziękuję! - odwzajemnił uśmiech i popatrzył na kwiaty. - śliczne są.
- Nie ma za co, smacznego~
Lubiłem patrzeć na niego kiedy był szczęśliwy. Jakoś zawsze poprawiało mi to humor.
Gdy wszyscy już złożyli mu życzenia, ruszyliśmy do wesołego miasteczka. Był wyraźnie podekscytowany. Mam nadzieję że spodoba mu się niespodzianka.
- Jeju, wesołe miasteczko!
- Podoba ci się? - zapytał lider.
- Bardzo! - aż podskoczył, ciesząc się jak małe dziecko. - Chodźmy tam! - wskazał na ogromny diabelski młyn i złapał mnie za rękę.
- Co ty...?
- Nie chcę się zgubić.
- Ah, jasne. - no tak, w końcu to Hansol. On nawet w dormie się gubi.
Poszliśmy w stronę diabelskiego młynu. Trochę się bałem, ale nie mogłem go zawieźć uciekając. Ustawiliśmy się w kolejce i kilka minut później byliśmy już w środku.
- Jak tu fajnie~
- No, ale szczerze mówiąc, trochę się boję.
- Nie bój się. - przysunął się bliżej i mnie przytulił. Wcale nie zdziwiło mnie jego zachowanie. Wiecznie mnie przytulał. W sumie... to było całkiem miłe. Oparłem głowę na jego ramieniu i czekałem aż ruszymy.
- Bjoo, muszę ci coś powiedzieć. - powiedział gdy przejażdżka się skończyła.
- Dobrze, to chodźmy może tam, co? - wskazałem na coś z napisem 'tunel miłości'. Oczywiście nie miałem nic na myśli. Tylko zawsze chciałem czymś takim się przejechać, bo często widziałem to w filmach.
- Dobrze. - uśmiechnął się i mocniej ścisnął moją rękę.
Kupiłem dwa bilety. Dwóch facetów, trzymających się za ręce chcących popłynąć tunelem miłości. Mina kobiety za kasą była bezcenną. Usiedliśmy w łódce w kształcie ogromnego łabędzia. Hansol nadal trzymał mnie mocno za rękę milcząc. Zacząłem się lekko denerwować.
- A więc co chciałeś mi powiedzieć? - spojrzałem na niego. Siedział ze spuszczoną głową.
- B-joo - zaczął nieśmiało. - bo... ja cię kocham.
- Że co? - otworzyłem szeroko oczy i wbiłem w niego wzrok. Nie wierzyłem w to co właśnie powiedział. To było dosłownie jakbym zderzył się ze ścianą. Znowu był cicho, aż do momentu gdy wysiedliśmy po drugiej stronie.
- Kocham cię.
- J-ja nie wiem co powiedzieć... przecież my...my oboje jesteśmy facetami!
- Wiem że jesteśmy facetami a-ale... - miał łzy w oczach. O nie, zaraz się rozpłacze.
- Ale?
- Ja cię kocham, na prawdę cię kocham.
- Ale Hansol, przecież się przyjaźnimy.
- Wiem, przepraszam. - zaczął płakać.
- I czego teraz oczekujesz?
- Niczego. - schował twarz w dłoniach.
- Nie płacz, proszę. Ja po prostu nie wiem co o tym wszystkim myśleć.
- Rozumiem.
- I nie wiem czy to byśmy się dalej przyjaźnili jest dobrym pomysłem. Ja chyba nie dam rady.
- Chyba tak. - strasznie płakał. Ledwo rozumiałem co mówił. - przepraszam.
I gdy chciałem mu odpowiadać, zaczął uciekać.
- Hansol! Stój!
Biegłem za nim, ale on zniknął gdzieś w tłumie. To że robiło się już ciemno nie pomagało. Byłem przerażony. On może sobie coś zrobić. A tego bym sobie nie wybaczył. Biegnąc wpadłem na Yano i Seogoonga.
- Hej, widzieliście Hansola?
- Nie, a coś się stało? - odpowiedział raper.
- Tak jakby, później wam wszystko opowiem. Pomożcie mi go szukać, proszę.
- Jasne.
Rozdzieliliśmy się. Przez godzinę nikomu nie udało się go znaleźć. Byłem bliski płaczu. Coś mogło mu się stać. Bałem się o niego.
Spotkałem jeszcze Hojoona, P-goona i Gohna. Żaden z nich także go nie widział. Byłem już tym zmęczony. Usiadłem na ławce i nie wytrzymując całego napięcia rozpłakałem się. Zniszczyłem mu urodziny. A do tego do głowy przychodziły mi najstraszniejsze rzeczy które mogły mu się przytrafić.
- Hej młody, co się stało? - to był Sangdo. Ucieszyłem się że to on. Zawsze potrafił pomóc.
- Hansol uciekł i nie mogę go znaleźć.
- I dlatego płaczesz?
- Dlatego że zniszczyłem mu urodziny i przeze mnie coś mogło mu się stać.
- O czym ty mówisz?
- Dla żartu poszliśmy do tunelu miłości, a on wtedy wyznał mi miłość.
- I co takiego mu nagadałeś że uciekł?
- Że nie chcę się z nim dalej przyjaźnić.
- Boże, jesteś idiotą. Na prawdę.
- Teraz to wiem.
- I jesteś ślepy.
- Że co?
- Naprawdę nie zauważyłeś tego że jest w tobie zakochany?
- Nie.
- No tak, przecież nawet nie dostrzegasz tego co sam do niego czujesz.
- Niby co?
- Stary, wszyscy widzą to jak się zachowujesz przy nim. Jak na niego patrzysz. Jak się do niego uśmiechasz. Przy nim jesteś całkiem innym człowiekiem. Kiedyś gdy gdzieś razem wyszliście, Yano spytał mnie ile już jesteście razem.
Nie odpowiedziałem mu. Jak mogłem być tak głupi? Tak ślepy. Naprawdę nie zauważyłem tego że od jakiegoś czasu mój umysł był wręcz przepełniony Hansolem. Zrozumiałem to w najgorszym możliwym momencie. Zacząłem jeszcze bardziej płakać.
- Dziękuje. - starałem się uśmiechnąć do niego. Jednak mi to nie wyszło. Byłem mu na prawdę wdzięczny.
- Nie ma za co. A teraz leć go szukać.
- Jasne, jeszcze raz dziękuje.
Wpadł mi do głowy pomysł że może być w tym całym 'tunelu miłości'. Pobiegłem tam najszybciej jak tylko potrafiłem. Był już wyłączony. Wszedłem po schodkach na podest i zauważyłem Hansola siedzącego w jednej z łódek. Kamień spadł mi z serca. Siedział i płakał przy czym cały trząsł się z zimna. Zdjąłem swoją bluzę i wskakując na łódkę okryłem go nią.
- Hansol. - przytuliłem go. To był chyba pierwszy raz odkąd go poznałem. - chodź już do domu.
- Nie idę. Nie chcę wracać.
- Dlaczego?
- Nie mam po co wracać.
- Masz. Wszyscy chcą byś wrócił.
- Naprawdę?
- Tak.
Wyszliśmy z tunelu. Złapałem Hansola za rękę i zadzwoniłem do reszty że go znalazłem. Spotkaliśmy się wszyscy przy wyjściu. Sangdo popatrzył na nas i uśmiechnął się.
- I jak, wszystko dobrze?
- Mniej więcej.
- Powiedziałeś mu wszystko?
- Jeszcze nie.
- Co? O co chodzi?
- Powiem ci jak wrócimy.
- Dobrze.
Byłem tak zdenerwowany że myślałem że zaraz umrę. Wróciliśmy do dormu. Od razu poszedłem do mojego pokoju, a Hansol za mną. Usiadłem na łóżku i spojrzałem na niego. Chciałem mu tyle powiedzieć, ale po prostu nie umiałem.
- Ha-Hansol, bo ja... ja nie wiem jak ci to powiedzieć.
- Po prostu to co leży ci na sercu.
- Wiedz, że nie jest mi łatwo o tym mówić. Bo... gdy wtedy zniknąłeś ja rozmawiałem z Sangdo i dzięki niemu zrozumiałem jak ważny dla mnie jesteś.
- Na-naprawdę?
- Tak. - przybliżyłem się do niego i go pocałowałem. - Kocham cię, Hansollie~
- Ja ciebie też B-joo. Ja ciebie też.
Zaczął mnie namiętnie całować. Między pocałunkami wyznając mi miłość. Byłem taki szczęśliwy. Zdjął moją koszulkę i spodnie.
- Oh, jesteś taki idealny~
Całował całe moje ciało i głaskał krocze. Momentalnie mi stanął. Zdjąłem jego koszulkę. Po chwili wstał i zaczął szukać czegoś w szufladzie. Wyciągnął małą butelkę, zdjął moje majtki i zaczął mnie smarować.
- Skarbie, teraz może boleć.
Wsunął jeden palec. Jęknąłem cicho. Po chwili wsunął też drugi, a ja znowu zajęczałem. Tym razem głośniej. Gdy już nie odczuwałem tam bólu, wyjął je i usadził mnie na swoich udach.
- Proszę, zrób to w końcu.
Przysunął mnie bliżej i wszedł powoli i delikatnie. Zaczął się poruszać coraz szybciej, dając mi coraz więcej przyjemności i mniej bólu. Gdy nagle..
- Niech nam żyje sto lat! Niech nam...o kurwa!
Hansol szybko zakrył mnie kołdrą i znajdując swoje spodnie ubrał je. Spojrzałem zażenowany w stronę drzwi. Byli tam wszyscy a z przodu Jenissi z wielkim tortem.
- Mu-musieliście a-akurat teraz?
- Tak wyszło... to my może wyjdziemy?
- Ej, a co z tortem? - wtrącił Kidoh, który wyraźnie bardziej przejął się losem tortu niż tym co się działo.
- Wyjdzie stąd! - krzyknąłem. - my zaraz przyjdziemy.
- Jasne.
- Dokończymy później, czy tak szybko teraz? - spytał gdy wszyscy już wyszli z pokoju.
- Później kochanie. - pocałowałem go w czoło. - później. A teraz chodźmy.
- Dobrze.
Ubraliśmy się i wyszliśmy do salonu. Oboje byliśmy cali czerwoni.
- Wiesz Hansol, mieliśmy dla ciebie prezent, ale ten najfajniejszy chyba już dostałeś.
- Najlepszy. - odpowiedział i pocałował mnie. Najgorsze i tak już widzieli więc nie powinno to robić na nich wrażenia. Miałem rację. Zabraliśmy się za jedzenie. Tort był pyszny, ale w tej chwili miałem ochotę na coś całkiem innego~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz