- Hej Bornus, robisz coś w ten wolny weekend?
- W sumie to nie mam nic do roboty, a co masz propozycje?
- Może tak... -przysunąłem się bliżej niego. - jest ciepło, co powiesz na wyjazd nad morze?
- Bardzo chętnie.
- To wyjedziemy w piątek. Okej? Wynajmiemy fajny domek na plaży~
- Chętnie.
- To dobrze. - uśmiechnąłem się do niego.
Poszukaliśmy jakiegoś transportu. Nie jechaliśmy całym zespołem więc trzeba było organizować wszystko samemu. Kupiliśmy bilety na autokar i zarezerwowaliśmy domek. Teraz pozostało tylko czekać. Niecierpliwiłem się, bo mój hyung bardzo mi się podobał. I miałem wrażenie że ja jemu też~ kto wie, może coś z tego będzie. Mam nadzieje.
Wreszcie się doczekałem. Nadszedł piątek. Wstaliśmy wcześnie. Pożegnaliśmy się z resztą i ruszyliśmy na nasz wspaniały weekend.
W autokarze było bardzo wygodnie. Od razu poczułem ochotę by się przespać. To, że nie mogłem zasnąć w nocy wcale nie pomagało. Jednak Bornus zasnął pierwszy. A przez to ja znowu nie mogłem zasnąć. Oparłem głowę o tył siedzenia i przyglądałem się jego słodkiej twarzy, nadal nie dowierzając że jest ode mnie starszy. Po godzinnym, nieustannym obserwowaniu jak śpi, odwrócił się odrobinę i położył głowę na moim ramieniu i jak gdyby nigdy nic nadal spał. Wtedy i mnie udało się zasnąć. Obudziłem się gdy byliśmy już prawie na miejscu. Chciałem obudzić też Bornusa, ale spał wtulony w moje ramię wyglądając tak cholernie uroczo. Niestety, głos z głośników wskazywał na to że za 5 minut będziemy na miejscu. Teraz musiałem go zbudzić. Z ciężkim sercem szturchnąłem go delikatnie.
Staraliśmy się iść w stronę plaży, ale żaden z nas nie miał pojęcia w którą stronę się udać. Wyciągnąłem telefon i włączyłem mapy. Jakoś pół godziny później udało nam się trafić.
- Eh, Bornus. Mówiłem ci żebyś nie brał walizki. Jak ją teraz będziesz ciągnął po piasku?
- Poradzę sobie. Przecież nie jest ciężka. - tak, widać właśnie jak ledwo ją podnosisz.
- Ah, hyung daj to. - wcisnąłem mu swoją małą torbę. - ty weź to.
- Nie musisz.
- Ale chcę. - uśmiechnąłem się i wyciągnąłem z jego małych dłoni walizkę.
Bornus popatrzył tylko na mnie.
- No, chodźmy już. - trochę się speszyłem gdy patrzył mi prosto w oczy, więc musiałem zrobić cokolwiek. Ruszyłem przed siebie niosąc walizkę. Była dość ciężka. Ile on potrzebował rzeczy na dwa dni? No nic. W końcu to Bornus. Odnalazłem wzrokiem kilka małych domków. Nasz miał się znajdować pod numerem 9. Przechodziłem koło kolejnych kolorowych budynków. Wyglądały naprawdę uroczo.
- Hyung, to chyba tutaj.
Wszedłem do domku pierwszy. O nie. Na środku stało tylko jedno, dwuosobowe łóżko. Czyli... będziemy spać razem. Mi pasuje~
- Więc... chyba mnie nie wygonisz na podłogę, co nie?
- Musimy spać razem.
- W porządku. - cieszyłem się.
Zauważyłem jego delikatny, wyraźnie powstrzymywany uśmiech. Usiadłem na łóżko i spojrzałem na niego. Odwrócił się w stronę okna z którego był widok na wodę.
- Pójdziemy popływać?
- Um, dobrze. Tylko wyjmę jakieś rzeczy.
- Dobrze, to ja pójdę się przebrać.
- Okej. To idź do łazienki a ja zrobię to tutaj.
- Dobrze. - zniknął za drzwiami łazienki.
Po chwili stałem w samych bokserkach... i nagle wszedł mój hyung.
- Oh, t-tak szybko skończyłeś? - automatycznie cały oblałem się rumieńcem i próbowałem zasłonić się koszulką.
- Nie wstydź się, ju-już wychodzę.
- To ja... zawołam cię.
- Dobrze.
Wyszedł a ja szybko się przebrałem.
- Hyuuung, chodź już!
- Już idę. - po chwili znalazł się w drzwiach. - idziemy na lody?
- Czemu nie? - uśmiechnąłem się i wyszedłem na zewnątrz.
Starałem się znaleźć budkę z lodami ale żadnej nie zauważyłem.
- Hyung, widzisz jakąś?
- Hmmm, tam jest!
- Oh, rzeczywiście. - złapał mnie za rękę i pobiegł w kierunku budki.
Kupiliśmy lody i usiedliśmy na ławce. Obserwowałem jak hyung je lody. Niesamowicie uroczo wyglądało to, gdy się lekko nimi ubrudził. Wyciągnąłem rękę w jego kierunku i starłem resztki lodów z jego ust.
- Co ty robisz? -spytał smiejąc się.
- Ubrudziłeś się.
- Oh, dziękuję.
- Chodźmy pływać!
Zdjęliśmy niepotrzebne ubrania i pobiegliśmy w stronę wody. Zacząłem chlapać wodą w stronę Bornusa. Już się odwracał w moją stronę z zamiarem zemsty gdy nagle
- Aish!
- Coś się stało?
- Palec mnie strasznie boli. Ale to nic...
- Ah, chodź tu - podszedłem bliżej i wziąłem go na ręce. - coś mogło ci się tam wbić.
Wyszedłem na brzeg i zauważyłem że jego noga krwawi. Szybko odnalazłem miejsce gdzie zostawiliśmy ubrania i wręcz tam pobiegłem. Położyłem go na ręczniku i spojrzałem na jego stopę z której stale sączyła się krew. Cały jego palec był rozcięty. Ale nic na szczęście mu się nie wbiło. Nie chciałbym tego wyciągać i zadawać mu więcej bólu.
- Trzymaj i spróbuj jakoś to zatamować - podałem mu swoją koszulkę. - ja znajdę jakąś aptekę.
Założyłem buty i wybiegłem na ulicę. Nie widziałem żadnej apteki. Postanowiłem kogoś spytać.
- Um, przepraszam - zaczepiłem jakąś starszą panią. - dzień dobry, wie pani może gdzie jest apteka?
- W tamte stronę dziecko. - wskazała palcem na ulicę po lewej stronie.
- Dziękuję bardzo.
Uf, znalazłem ją. Kupiłem kilka bandaży, plastry i coś by oczyścić ranę.
Wróciłem do Bornusa.
- Już jestem, pokaż to. - uniósł stopę z całą zakrwawioną koszulką w moją stronę. Zdjąłem ją delikatnie. Nie wyglądało dobrze.
- Teraz może zaboleć. - Polałem ranę wodą utlenioną.
- Aaał! bardzo boli i do tego teraz tak mokro. - syknął z bólu i wtulił się we mnie.
- Spokojnie, zaraz będzie mniej bolało. Tylko... muszę to wytrzeć - wyciągnąłem chusteczkę i wytarłem ranę. Gdy miałem pewność że jest całkowicie czysta, zawinąłem stopę bandażem.
- Może lepiej już wracajmy, hm?
- Tak. - wstał i ubrał się.
- Może lepiej cię zaniosę?
- Nie trzeba.
- Przecież nie możesz chodzić.
- Nic mi się nie stanie.
- Oh, przestań. Wiem że nie dasz rady. Zresztą, piasek może ci się dostać do rany. - nie czekałem na odpowiedź. Podszedłem bliżej i znowu podniosłem. Miałem wrażenie że był lżejszy niż jego walizka. Wtulił się we mnie i objął nogami w pasie. Po 10 minutach byliśmy już w domku. Położyłem Bornusa delikatnie na łóżko i usiadłem obok.
- Bardzo boli?
- Tak. - zrobił minę a'la pokrzywdzone dziecko.
Przytuliłem go, odsunąłem się i głaszcząc jego ciemne włosy spojrzałem mu w oczy.
- Mogę coś dla ciebie zrobić?
- Tak.
Chwilę mi zajęło by to do mnie dotarło. O matko, on mnie pocałował. Patrzyłem na niego ze zdziwieniem. Moje serce zaczęło bić jak oszalałe.
- Oh, dlaczego miałbym? - objąłem go i także pocałowałem.
- Myślałem że tego nie chcesz...
- Nawet nie wiesz jak bardzo tego chciałem.
- Kocham cię Ato.
- Oh, naprawdę? - teraz mnie zaskoczył. - ja... nie wiem co powiedzieć...
- Nie mów nic... - złapał mnie za krocze.
- Ah, hyung~
Bornus zdjal mi spodnie i bielizne. Po chwili poczułem na moim penisie jego usta
- Oh~
- Mój Ato - wyjął go na chwilę z ust aby to powiedzieć.
Zacząłem go rozbierać.
- Proszę, wejdź we mnie - powiedział to słodkim głosikiem.
No pięknie skąd ja wezmę coś poślizgowego?! No tak! Krem! Szybko znalazłem go w torbie i posmarowałem nim palce. Najpierw wsadziłem jednego, potem drugiego a hyung zaczął ślicznie jęczeć.
- Wejdź we mnie.
Zrobiłem jak kazał. Było cudownie. Bornus jęczał, a ja poruszałem się w nim coraz szybciej.
Po kilkunastu minutach zabawy we dwoje doszliśmy.
- Hyung, kocham cię.
- Ja ciebie też Ato.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz