niedziela, 5 czerwca 2016

Wait for me who will love only you (P.o x Taeil, Block B)

- Ej chłopaki? - zza futryny wychylił się Kyung i przerwał nam oglądanie telewizji.
- Co? - spojrzałem w jego stronę.
- Jedziemy na wakacje?
- Na pewno nie w tym roku - odpowiedział mu Jiho.
- To czemu Taeil się pakuje? Wyjeżdża?
- Że co? Ja nic o tym nie wiem.
- A co jak on chce odejść?
Nagle się wystraszyłem że serio mógłby to zrobić. Nie chciałem żeby do tego doszło. Bez słowa poszedłem do pokoju który Taeil dzielił z Kyungiem.
- Co robisz?
- Nic.
- Wyjeżdżasz gdzieś?
- Nie. Zejdź mi z drogi.
- Jeśli powiesz mi gdzie idziesz.
- Odchodzę - wyglądał jakby miał się zaraz rozpłakać.
- Nie możesz odejść.
- Mogę.
- Nie.
- Mogę i właśnie to robię - próbował przecisnąć swoje drobne ciało i wyjść.
- Zico!
- Nie wołaj go.
- Zico chodź tu.
- Co jest? Jedziesz gdzieś?
Taeil mu nie odpowiedział.
- Chyba musimy pogadać. Przepuść mnie Jihoon.
Odsunąłem się a Jiho wszedł do pokoju ciągnąc Taeila za ramię i zamknął drzwi.
Wróciłem do U-kwona który siedział teraz z Kyungiem przed telewizorem.
- Co z Taeilem?
- Chciał odejść.
- Że co? - odpowiedzieli oboje na raz.
- No chciał odejść z block b. Zico teraz z nim rozmawia.
- Mam nadzieje że go przekona żeby został. No chyba że ma jakiś poważny powód.
Zacząłem się teraz zastanawiać nad tym powodem. Dlaczego Taeil chciał odejść? Może jest chory? Albo coś ukrywa... Powodów dla których mógłby odejść było wiele ale nadal nie wiedziałem który to ten właściwy.
- I co? - spytałem gdy tylko Zico wrócił.
- Zostaje.
- Jak dobrze - poczułem ogromną ulgę. - Ale... czemu chciał odejść?
- Nie mogę ci powiedzieć.
- Właśnie że możesz. Zresztą, obiecaliśmy sobie zawsze mówić prawdę.
- Ale ja cię nie okłamuję. Jeśli chcesz wiedzieć spytaj Taeila chociaż wątpię że cokolwiek ci powie.
- Powie mi.
- Jesteś pewien?
Zwątpiłem lecz mimo to i tak poszedłem do jego pokoju. Siedział na łóżku trzymając okulary w ręku. Płakał. Ukucnąłem przed nim i złapałem go za rękę.
- Taeil, co się stało? - spytałem spokojnym głosem.
- Nic. Idź stąd. Proszę.
- Ale Taeil...
- Idź - przerwał mi.
Wyciągnąłem z kieszeni chusteczki i mu podałem.
- Chcesz ze mną później pogadać?
Nie odpowiedział. Wyszedłem z pokoju.
Strasznie się o niego martwiłem. Do tego nie dawało mi spokoju to, że nie wiem co się stało. Postanowiłem wyjść na dwór. Poczułem ochotę na papierosa. Nie paliłem często bo nie mogłem. Zico mi zabronił a reszta bardzo mnie pilnowała bo byłem najmłodszy i się martwili. Zico twierdził że mogę mieć przez to problemy z głosem i tak dalej. Ale ja i tak już od okresu dojrzewania brzmiałem jakbym palił 30 lat mając zaledwie 17.
Wróciłem do mojego pokoju. Był w nim Jaehyo. Leżał na górnym piętrze łóżka z maseczką na twarzy i plasterkami ogórka na oczach. Miałem szczęście. Mogłem spokojnie zabrać z mojej super tajnej skrytki paczkę papierosów.
- Idę do sklepu, chcesz coś? - spytałem.
- Mógłbyś kupić mi coś słodkiego?
- Jasne.
- Dzięki. Pieniądze oddam ci później bo teraz nie mam jak.
- Spoko.
Założyłem na głowę czapkę i ubrałem ciemną kurtkę. Nie mogłem pozwolić na to żeby mnie ktoś rozpoznał z papierosem w ręku.
Postanowiłem że zapalę od razu po wyjściu z dormu. Nie mogłem wytrzymać. Gdy już to zrobiłem zobaczyłem że Taeil siedział w ogródku. Cholera, zobaczył mnie. Wstał z ławki i szedł w moją stronę. Próbowałem zgasić papierosa ale mi się nie udało. Rzuciłem go na ziemię.
- Daj.
- Ale co?
- Papierosa.
- Po co ci?
- Chcę jednego.
- Ty palisz?
- Nie ale chyba zacznę.
- Nie możesz.
- Mogę. Daj mi albo powiem Jiho że paliłeś.
Nie miałem wyjścia. Nie chciałem znowu słuchać przez półtorej godziny jak bardzo niszczę sobie zdrowie od takiego hipokryty. On sam nałogowo jadł ramen z paczki. I to ja jestem ten zły...
- Trzymaj.
Taeil odpalił papierosa. Próbował udawać że idzie mu z tym dobrze ale po chwili zaczął się dusić. Zabrałem mu papierosa i rzuciłem na ziemię.
- Lepiej więcej nie próbuj. Jeszcze sobie coś zrobisz.
- Masz mnie za aż taką sierotę?
- To nie tak. Po prostu gdybyś zaczął palić mógłbyś stracić głos czy coś... ja i tak brzmię jak palacz ale ty nie.
- Ta... Idziesz gdzieś?
- Do sklepu. Chcesz iść ze mną?
- Jasne.
Szedł w ciszy. Wyraźnie było widać że nadal jest smutny. Lub zły. Albo jeszcze gorzej. Najgorsze było to że nic nie wiedziałem.
Widziałem jak w sklepie brał jakieś papierosy. Dzień później oddał mi zaczętą paczkę stwierdzając że to nie dla niego. I dobrze. Martwiłbym się o niego jeszcze bardziej. Dodał tylko że nie powie nic Zico i wyszedł do siebie.
Ostatnio nie mogłem w nocy spać zastanawiając się co się z nim dzieje. Raz wyszedłem do łazienki żeby tam zapalić. W tym samym czasie Kyungowi akurat się zachciało. Zaczął się na mnie drzeć aż obudził Jaehyo.
- Chłopaki, nie że chcę wam przeszkadzać ale nie wpadliście na to, że wszyscy śpią?
- Wybacz - powiedział Kyung. Widać że było mu głupio.
Jaehyo wyszedł.
- Pogadamy rano.
- Ta, dobranoc.
Nie odpowiedział mi tylko wyszedł z łazienki. Ja zaś dokończyłem mojego papierosa. Później otworzyłem okno żeby się wywietrzyło i też wróciłem do siebie. Jakoś udało mi się zasnąć.
Z samego rana obudził mnie Zico i Kyung.
- Oddawaj - rozkazał Jiho.
- Ale co?
- Myślisz że mu nie powiedziałem? - odpowiedział Kyung.
- Eh.
Papierosy trzymałem w jednym z pluszaków leżących w moim łóżku. Będę musiał znaleźć teraz inne miejsce żeby he chować.
- Jeszcze raz i będziesz przez tydzień mył całą łazienkę własną szczoteczką do zębów. Oczywiście po tym gdy wszyscy już wezmą prysznic.
- A było słuchać ojca i iść do wojska... - mruknąłem cicho.
- Coś mówiłeś?
- Skąd.
- No. Czyli się rozumiemy. A teraz wstawaj.
- Oczywiście - położyłem się z powrotem.
Zico zabrał mi kołdrę. Byłem zmuszony wstać. Po drodze do łazienki zobaczyłem Taeila. Uśmiechnąłem się do niego ale on tylko przez chwilę na mnie popatrzył i odwrócił się w drugą stronę.
Obecnie można powiedzieć że mieliśmy małą przerwę bo Zico miał promować się solo. Mimo tego że czasami był wkurzający to i tak wszyscy go wspieraliśmy. Przecież to on potrafił nie spać nawet przez kilka dni żeby tylko napisać dla nas piosenki.
Dziś miał nagrywać mv. Konkretnie do 'Eureka'. Taeil poprosił mnie żebym pojechał z nim na plan. Powiedział też, że gdyby ktoś pytał to ja poprosiłem jego. Nie wiedziałem czemu to ma służyć ale zgodziłem się. Weszliśmy po cichu. Jiho radził sobie świetnie. Nie mogliśmy oderwać od niego wzroku.
- Przerwa - usłyszałem głos dyrektora.
Pomachaliśmy w stronę Jiho. Powiedział tylko coś do Zion.t i do nas przyszedł.
- Nie spodziewałem się was tu.
'Ja też nie' było moją pierwszą myślą.
- Pomyślałem że miło będzie cię odwiedzić.
- Jasne...
- No... I chciałem poznać zion.t - dodałem.
- Od kiedy jesteś jego fanem?
- No... to nie tak że ja...
- Dobra, dobra. Zaraz po niego pójdę - zaśmiał się, spojrzał na Taeila i poszedł po swojego kolegę.
- Dzięki Jihoon.
- Nie ma za co - uśmiechnąłem się do niego.
Po chwili wrócił Zico.
- Haesol, to mój najmłodszy syn, Pyo Jihoon.
- A, kojarzę cię. Masz fajny głos.
- Dziękuję - uśmiechnąłem się i lekko ukłoniłem.
- Moglibyśmy kiedyś coś razem nagrać.
- Chętnie - uśmiechnąłem się do niego.
- A to Taeil.
Chłopak tylko lekko się zaczerwienił i próbował się uśmiechnąć.
- Więc to ty jesteś ten Taeil... - nie dokończył. Przerwał mu dyrektor krzycząc że zaczynają dalej kręcić.
- Było miło was poznać. Do zobaczenia - Zion.t pożegnał się i z Zico chcieli już wracać.
- Czekajcie - Taeil pierwszy raz się do nich odezwał. Wyciągnął z torby różne przekąski i coś do picia. Podał je Zico, pożegnał się szybko i wyszedł na zewnątrz.
- Miło było poznać ale my już pójdziemy. Do zobaczenia - wyszedłem machając im przez chwilę.
- Taeil? Gdzie jesteś?
Był już dość daleko. Pobiegłem w jego stronę.
- Jak ty na tych swoich krótkich nóżkach tak szybko chodzisz?
Nie odpowiedział.
- Ej no. Żartowałem, nie wkurzaj się.
- Przepraszam, mówiłeś coś? Zamyśliłem się.
- Nie, nic - poczułem ulgę.
Gdy wróciliśmy nikogo nie było. Zostawili tylko karteczkę że wychodzą na imprezę.
- Taeil!
- Tak? - przyszedł do kuchni gdzie właśnie się znajdowałem.
- No bo - objąłem go ramieniem. - Wiesz że jesteś moim ulubionym hyungiem?
- Czego chcesz?
- Nikogo nie ma więc... może się czegoś napijemy?
Ujrzałem błysk w jego oku. Nawet się lekko uśmiechnął.
- Wiesz co? Myślę że właśnie tego mi teraz potrzeba. Idziemy do spożywczego.
Ruszył i to o wiele szybciej ode mnie.
- Gdzie ci się tak spieszy? Mamy całą noc. Chłopaki pewnie wrócą nad ranem a Zico zostaje na noc.
- Im szybciej tym lepiej.
Kupiliśmy chyba z cztery butelki soju na głowę i do tego kilka puszek piwa.
Zaczęliśmy od piwa. Na Taeila działało to rozweselająco. Śmiał się nawet z moich nie śmiesznych dowcipów. Nawet mnie one nie śmieszyły. Gorzej było gdy zaczęliśmy soju. Wtedy to wyglądał jak chodząca depresja. Ciągle powtarzał też że nie ma po co żyć.
- Taeil - położyłem głowę na stoliku naprzeciwko jego twarzy. - Dlaczego ostatnio taki jesteś?
- Ale że jaki?
- Przygnębiony.
- Jihoon - dotknął dłonią mojej głowy i zaczął niezdarnie gładzić mnie po włosach. - Pewnych problemów nie da się rozwiązać. O innych lepiej nie wiedzieć. A o moim lepiej żebyś nie wiedział a tym bardziej nie da się go rozwiązać.
- Zgubiłem się.
- Po prostu nie przejmuj się mną. Dam sobie radę.
- Ale chcę ci pomóc.
- Nie musisz. Zresztą, nawet nie masz jak mi pomóc.
- Taeil - przesunąłem się do niego i go przytuliłem. - Nie chcę żebyś był smutny.
Siedziałem tak dłuższą chwilę. Poczułem jak Taeil zaczyna się przechylać. Zasnął. Przytrzymałem go i delikatnie położyłem na podłogę. Pod głowę włożyłem mu poduszkę na której siedział. Dokończyłem sam swoją butelkę soju i położyłem się obok niego.
Rano powitał nas Zico.
- No pięknie.
- Czemu ja tu śpię? - spytałem.
- Też się zastanawiam.
- O matko jak mnie wszystko boli. Idę do swojego łóżka - próbowałem wstać ale upadłem na Taeila. Rozległ się pisk. Taeil nie krzyczał. Taeil piszczał.
- Jihoon co ty robisz? Bolało.
- Przepraszam. Straciłam równowagę.
- Nic dziwnego po tym ile wypiliście. Chodź - Zico podszedł i pomógł mi dotrzeć do łóżka.
- Dzięki Jiho.
- Spoko - wyszedł z pokoju po drodze zasłonił mi roletę w oknie. Co ja bym bez niego zrobił.
Obudziłem się koło 15. Nadal wszystko mnie bolało ale tak jakby mniej. Wstałem żeby coś zjeść. Miałem ochotę zjeść wszystko co mieliśmy w lodówce. Nawet surową cebulę. Zanim zacząłem jeść poszedłem zobaczyć czy Taeil jeszcze śpi.
- Taeil jest u siebie? - spytałem Kyunga.
- Tak, a co?
- Śpi?
- Chyba już nie.
- Okej. Dzięki.
Gdy otworzyłem drzwi w pokoju było ciemno.
- Zabierz to światło!
- Już, już - zamknąłem drzwi.
- Coś się stało?
- Um... przyszedłem spytać czy jesteś głodny.
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
- To ja coś zrobię i ci przyniosę.
- Nie musisz.
- Ale chcę - wyszedłem do kuchni.
Zrobiłem coś na szybko i poszedłem zjeść z Taeilem.
Przez cały dzień z łóżka wychodziłem tylko do łazienki. Właściwie tylko Zico, Jaehyo i menadżer nie byli na kacu. Prawie wszyscy więc leżeli w łóżkach a menadżer przynosił nam picie. Nic innego nie miał dziś do roboty więc też mógł nieco odpocząć.
Jakiś czas później Taeil zaczął zachowywać się trochę dziwnie. Większość czasu spędzał na słuchaniu muzyki albo oglądaniu telewizję. Zwykle miewał ciekawsze zajęcia.
- Czego słuchasz? - usiadłem obok niego.
- Mówiłeś coś? - wyciągnął słuchawki z uszu.
Usłyszałem jedną z piosenek Zico.
- Od kiedy słuchasz hiphopu?
- Co? Nie... ja tylko chciałem raz posłuchać.
- A, czaje. Chcesz iść ze mną na lody?
- Nie sądzisz że jest za zimno na lody?
- To zjedzmy je tutaj. Tu jest ciepło.
- No dobra.
Gdy wróciliśmy ze sklepu usiedliśmy na podłodze w pokoju Taeila i Kyunga.
- Ostatnio dużo czasu spędzamy razem - powiedział po chwilowej ciszy.
- Jakoś tak... czuje że będzie ci lepiej.
- Dziękuję. Chyba tylko ty się o mnie martwisz.
Nawet nie wiesz jak bardzo. Szkoda że nie miałem odwagi żeby mu o tym powiedzieć.
- Może pójdziemy gdzieś jutro? - spytałem.
- Na randkę?
- Czemu nie?
- To co, kino i kolacja? Super, przyjedź o piątej.
- Jasne~
Byłem szczęśliwy patrząc na to jak żartuje i się śmieje. Po jakimś czasie przyszedł jeszcze Minhyuk i Kyung.
- Co tam gołąbeczki?
- Świetnie, idziemy jutro na randkę.
- To może pójdziemy na podwójną randkę? - Kyung złapał Minhyuka za rękę.
- Co ty na to kochanie? - spytałem.
- No nie wiem...
- Zgódź się no - Minhyuk złapał Taeila za rękaw i zaczął za niego ciągnąć.
- No dobra, dobra.
- To gdzie idziemy?
- Myśleliśmy o kinie i kolacji.
- Trochę przereklamowane ale może być.
Nasza 'podwójna randka' okazała się genialnym pomysłem. Stwierdziliśmy że trzeba będzie to powtórzyć.
Chciałbym pójść kiedyś z Taeilem na prawdziwą randkę.
Gdy Zico miał trochę wolnego czasu przyszedł do dormu ze swoją dziewczyną, Soonkyu. Powszechnie znaną jako Sunny. Nadal nie wiem jakim cudem udało im się ukryć ich związek przez tak długi czas. Mimo to dogadywali się dobrze i w sumie się cieszyłem że znalazł kogoś, kogo kocha.
Soonkyu była naprawdę zabawna. Zawsze gdy nas odwiedzała siedzieliśmy wszyscy razem w salonie jedząc coś, oglądając film lub po prostu rozmawiając. Dziś jednak nie było tylko Taeila. Poszedłem zobaczyć co robi. Leżał w łóżku i słuchał muzyki. Podszedłem do niego i wyjąłem mu słuchawkę z ucha.
- Czemu siedzisz tu sam? - usiadłem obok niego na łóżku.
Taeil się podniósł.
- Po prostu nie mam ochoty z wami siedzieć. Przepraszam.
- Źle się czujesz?
- Trochę.
- Zrobię ci herbaty - wstałem z łóżka.
Wróciłem po jakimś czasie. Gdy tylko wszedłem do pokoju Taeila i zamknąłem drzwi usłyszałem jak ktoś powiedział że ostatnio 'dziwnie się zachowujemy'.
- Słyszałeś ich?
- Ta, nie przejmuj się - uspokoił mnie. - Przecież oboje dobrze wiemy jak jest.
- No nie do końca.
- Jak to?
- Nadal nie wiem co cie trapi.
- Kiedyś ci powiem.
- Ale czemu nie teraz?
Nie odpowiedział mi. Chciałem wyjść z jego pokoju ale mnie zatrzymał.
- To nie tak że ci nie ufam. Ja... oh, nie wiem jak ci to wyjaśnić. To jest po prostu dla mnie trudne.
Chciałem wyjść z pokoju ale złapał mnie za rękę.
- Przepraszam. Naprawdę przepraszam.
Chciałem się na niego wkurzyć. Chciałem ale nie potrafiłem. Nie wiedziałem jednak co zrobić. Stałem tak chwilę a później wyszedłem z jego pokoju i wróciłem do siebie ignorując resztę która nadal siedziała w salonie. Położyłem się do łóżka i po jakimś czasie zasnąłem. Miałem bardzo realistyczny sen. Przez cały czas myślałem że dzieje się naprawdę i gdy się obudziłem od razu pobiegłem wręcz do pokoju Taeila. Zacząłem po ciemku szukać jego łóżka. Nie zapalałem światła bo Kyung by się obudził. Obudziłem za to Taeila na którego właśnie trafiłem.
- Kto to? - powiedział dość głośno.
- Cii, to ja, Jihoon.
- Coś się stało?
- Chodź na chwile do kuchni.
Rozejrzałem się mimo że wszyscy dawno spali. Taeil przyszedł po chwili ubrany w szlafrok.
- Wiesz która jest godzina? - ustał opierając się o ścianę.
Podszedłem do niego i go przytuliłem.
- Taeil?
- Tak?
- Nie jesteś chory, prawda?
- O czym ty mówisz?
- Śniło mi się że byłeś chory. Bardzo chory i mogłeś w każdej chwili umrzeć.
Taeil objął mnie.
- Spokojnie. Nic mi nie jest.
- Na pewno?
- Na pewno. Nie martw się.
Mimo to i tak zawsze będę się o niego martwić.
- Jihoon idź już spać.
Ja jednak chwilę jeszcze stałem przytulając go.
- Jihoon - odepchnął mnie lekko a ja go puściłem.
- Wybacz. Przepraszam też że cię obudziłem.
- W porządku.
- Śpij dobrze.
- Ty też.
Wróciłem do siebie. Od razu zasnąłem.
Kilka dni później, dzień przed tym gdy mieliśmy wrócić do ćwiczeń ktoś wpadł na genialny pomysł by zrobić 'małą' imprezę. U nas tylko w nazwie było to małą imprezą. Tak naprawdę każdy kończył schlany i to mocno.
Tego akurat wieczora wszyscy chyba zapomnieli że niektórzy mieli dziewczyny. Przytulali się, czasem nawet całowali. Po jakimś czasie bałem się że zaraz ktoś skończy pieprząc się na podłodze.
Tylko ja i Taeil siedzieliśmy spokojnie. Nawet nie wypiliśmy tak dużo.
Taeil rozejrzał się po pokoju. Po chwili oparł głowę o moje ramię.
- Wiesz gdzie jest Kyung i Jiho? - spytał.
- Byli tu przed chwilą.
Taeil wstał.
- Gdzie idziesz?
- Poszukać ich.
- Po co ci oni?
- Nieważne.
Złapałem go za rękę.
- Zostań ze mną. Oni wszyscy nawet nie zwracają na mnie uwagi - spojrzałem na Jaehyo, Minhyuka i Yukwona którzy bawili się w najlepsze sprawdzając czy uda im się na raz pocałować.
- No dobra.
Chciał usiąść ale wylądował na moich kolanach. Próbował wrócić na swoje miejsce ale go przytrzymałem.
- Co robisz?
- Nic - przytuliłem go.
- Udziela ci się od nich.
- Chyba tak.
- Eh, Jihoon.
Taeil zaczął dalej pić a ja siedziałem nadal go przytulając. Trochę wytrzeźwiałem przez ten czas. Za to Taeil już zaczynał lekko się kiwać na moich kolanach. Po chwili na mnie upadł i powoli zasypiał.
- Taeil, zanieść cię do łóżka?
- Spokojnie, ja dam rade.
Podniósł się i próbował utrzymać równowagę. Niezbyt mu to wychodziło. Pomogłem mu jakoś dojść do pokoju. Zanim jeszcze zdążyłem otworzyć drzwi dało się usłyszeć... dość dziwne odgłosy.
- Taeil, może chcesz spać u mnie?
- Nie! Ja chce u siebie.
- Nie wiem czy to dobry pomysł.
- Pewnie że dobry! Odsuń się.
Otworzył drzwi i zapalił światło. Wtedy oboje zobaczyliśmy coś, czego lepiej żebyśmy nie widzieli. Mianowicie, był to Zico z Kyungiem razem w łóżku. Nawet nie chciałem wiedzieć jak się teraz czuli.
Taeil stanął jak wryty patrząc na nich. Patrzyłem jak po woli zaczyna płakać a po chwili wybiega. Teraz to ja czułem się niezręcznie. Zgasiłem światło i pobiegłem za Taeilem. Ubrałem szybko buty i kurtkę. Wyszedłem z domu. Taeil nie odszedł daleko. Stał i chował twarz w dłoniach. Podszedłem do niego bliżej i położyłem mu rękę na ramieniu.
- Taeil co się stało?
Cały trząsł się z zimna więc okryłem go swoją kurtką.
- Nie płacz.
- Jak mam nie płakać? Jak ty byś się czuł widząc kogoś kogo kochasz z innym facetem w łóżku?
- Czekaj... że ty... Kyunga?
- Że Jiho.
Tego się nie spodziewałem. Byłem zaskoczony.
- Więc dlatego cały czas taki byłeś?
Kiwnął głową. Nie wiedziałem co powiedzieć.
- Nawet nie wiesz jakie to trudne żyć z nim pod jednym dachem.
- Wiem.
- Miałem na myśli to, że dla mnie to trudne.
- Wiem.
- Wiesz? Skąd ty możesz wiedzieć o miłości? Jesteś młody i...
- Tak, jestem - przerwałem mu. - Ale nie mów mi, że nie wiem nic o miłości.
Podszedłem do niego bliżej.
- Bo tak się składa że jesteśmy w podobnej sytuacji.
- Ty też kochasz Zico? - spojrzał na mnie zdziwiony.
- Nie, nie. Chodziło mi bardziej o to że tak jak ty kocham kogoś, kto tego nie odwzajemnia.
- Kogo?
- Hm, jest ode mnie starszy, mieszka ze mną...
- No to się dużo dowiedziałem - nie dał mi dokończyć.
- Nie jest zbyt wysoki, nosi okulary - spojrzał na mnie jakby się w końcu domyślił. - I kocha takiego jednego dupka.
- Nie nazywaj go tak.
- Ale to prawda. Nawet jeśli jest pijany to i tak zachował się jak dupek.
- Wiesz, ostatnio nawet zacząłem cię o to podejrzewać ale głupio mi było spytać.
- Chodź już do dormu.
- Nie chce tam iść.
- Możesz spać ze mną.
- Nie zmieścimy się.
- Jak cię przytulę to się zmieścimy.
Złapałem go za ramię i wręcz zaciągnąłem do środka.
Usiadł na łóżku a ja po chwili usiadłem obok niego.
- Jihoon.
- Tak?
- A ty nie czujesz się z tym źle?
- Szczerze mówiąc nie. Ja nigdy nie straciłem nadziei na to że kiedyś odwzajemnisz moje uczucia.
- Naprawdę? Jesteś głupi.
- Może i tak ale będę się starał.
- Po co? - spytał zrezygnowany.
- Bo chcę żebyś był szczęśliwy.
- Jihoon, to nie jest takie proste.
- Wiem o tym. Doskonale o tym wiem. Mimo to będę się starał.
- Ale ja... ja nie mogę ci nic obiecać.
- Nie musisz. Tylko daj mi szansę.
Spojrzał mi prosto w oczy. Po chwili lekko się uśmiechnął i kiwnął głową. Przytuliłem go.
- Dziękuję.
Byłem szczęśliwy. Naprawdę szczęśliwy. Tak jakby mi co najmniej wyznał przed chwilą miłość.
- Idziemy spać? - spytałem.
- Okej. Tylko... nie mam się w co przebrać. A nie chcę wracać do pokoju.
- Jak dla mnie możesz spać bez niczego~
- Bo zmienię zdanie.
- Dobra, dobra. Żartowałem. Zaraz ci coś pożyczę.
Znalazłem koszulkę która nawet na mnie była trochę za duża. Zrobiłem to specjalnie. Lubiłem patrzeć na jego tatuaże. Sprawiały że nie wyglądał tak dziecinnie.
- Zrobiłeś to specjalnie - powiedział gdy wrócił z łazienki.
- Ja tylko wziąłem pierwszą z wierzchu...
- Jasne.
- Przecież będziesz w tym tylko spał a nie szedł na fanmeeting.
Położył się do łóżka nie mówiąc już nic. Ja wyszedłem na chwilę do łazienki. Gdy wróciłem zauważyłem że Jaehyo jakoś doszedł do pokoju tylko do łóżka nie trafił. Pomogłem mu się położyć, przykryłem go i wróciłem do Taeila. Leżałem naprawdę blisko niego bo moje łóżko nie było duże.
- Niewygodnie mi trochę.
Przytuliłem go.
- Lepiej?
- Może...
- To dobrze. Dobranoc.
- Dobranoc.
Rano obudził nas krzyk Kyunga.
- Co to było? - krzyknął Jaehyo.
- Chyba właśnie Kyung sobie uświadomił co wczoraj zrobił.
- A co się stało?
- Jak się pospieszysz to zdążysz zobaczyć.
Szybko wybiegł z łóżka. Uwielbiał wszelkie plotki i skandale.
Taeil leżał patrząc na mnie.
- No co?
- Nie idziemy zobaczyć co się stało?
- A po co? - położyłem się znowu go przytulając. - Wczoraj widziałem wystarczająco dużo.
Chwilę później Zico i tak wyciągnął nas z łóżka.
- Czemu spaliście razem? - spytał zdziwiony i lekko się zarumienił.
- Bo ty spałeś z Kyungiem... - odpowiedziałem mu a Taeil wbił wzrok w podłogę.
- Nie mów o tym więcej. Nigdy. Jeśli ktoś się dowie... nawet nie macie pojęcia co wam wtedy zrobię.
Nigdy nie brzmiał tak groźnie.
- Jasne, jasne. Tylko na drugi raz postaraj się ciszej.
- To było pierwszy i ostatni raz - brzmiał poważnie ale mimo to niezbyt mu wierzyłem...
Zaczęliśmy trenować do comebacku. Było trochę ciężko po takim czasie ale dawaliśmy radę.
Mimo braku czasu starałem się jak najwięcej czasu spędzać z Taeilem. Dawałem mu często różne prezenty. Starałem się jak tylko mogłem. Aż pewnego dnia się na mnie obraził.
- Taeil, o co chodzi? - spytałem gdy w końcu go dogoniłem. - Dlaczego ciągle mnie olewasz?
- Ja... przepraszam, nie chcę cię zranić ale nie uważasz że starasz się trochę za bardzo? To po prostu trochę męczące.
Przez chwilę nie wiedziałem co powiedzieć.
- Masz rację. Przepraszam. Myślałem że ci się to podoba.
- To nie tak, że tego nie lubię. Po prostu niedługo tak utyję od twoich prezentów że mi nawet taniec nie pomoże - zaśmiał się.
- Zawsze możesz to komuś podrzucić żeby on tył.
- Rzeczywiście. Żyję z Kyungiem w pokoju i na to nie wpadłem.
Kolejnego dnia wieczorem, po tym gdy wróciliśmy wyjątkowo wcześnie, Taeil oglądał sam film leżąc na kanapie. Usiadłem na oparciu kanapy bo on zajmował całą. Po chwili się podniósł żebym mógł usiąść. Gdy to zrobiłem położył głowę na moich kolanach i leżał dalej. Przez chwilę udawałem że film mnie interesuje. Później zacząłem bawić się jego włosami. Odwrócił się i spojrzał na mnie.
- Chciałbym cię pocałować.
- Co? - od razu usiadł obok mnie.
- Czy ja powiedziałem to na głos?
- Tak.
- Jestem beznadziejny - oparłem głowę o jego ramię.
- Zrób to.
Podniosłem głowę i spojrzałem na niego zdziwiony.
- Tutaj?
- Nikogo tu nie ma.
Przez chwilę się wahałem.
- Ja... ja nie mogę.
- Jihoon... ty to jednak głupi jesteś. Może to by pomogło... - położył się znowu na moje kolana.
- Czekaj, cofam to!
- Za późno.
Byłem na siebie zły. Następnym razem to zrobię.
Taeil po chwili zasnął. Wstałem tak żeby go nie obudzić i zaniosłem do łóżka. Jego drobne ciało nie było zbyt ciężkie. Rozejrzałem się po pokoju. Nie było w nim nikogo. Nachyliłem się więc i pocałowałem Taeila w czoło.
- Dobranoc.
Dopiero kilka dni później powiedział mi że wtedy udawał że śpi. Już prawie się na niego wściekłem gdy nagle powiedział że to było urocze i mi podziękował.
Zaczęliśmy promocje i nie mieliśmy czasu prawie na nic. Mieliśmy też w zwyczaju świętować każdą pierwszą wygraną. Zresztą każdą kolejną też. Leżałem na podłodze a Taeil siedział obok. Oboje piliśmy wino.
- Nudzę się - powiedział i oparł głowę o rękę.
- To może gdzieś wyjdziemy?
- O tej godzinie?
- Czemu nie? O mam pomysł.
Wstałem, zabrałem butelkę wina i łapiąc Taeila za rękę zaprowadziłem go na dach naszego dormu.
- Czemu akurat tu? A jak spadnę?
- Nie spadniesz. Chodź tutaj.
Dach był praktycznie płaski. Usiadłem na samej krawędzi i rozejrzałem się. Był stąd niezły widok na miasto. Księżyc akurat był w pełni więc było dość jasno. Jedynie chmury zakrywały gwiazdy.
Taeil niepewnie usiadł obok mnie.
- Jihoon boję się trochę.
- Spokojnie - złapałem go za rękę.
- Mogę? - wskazał na butelkę.
Podałem mu ją. Wziął spory łyk.
- To chyba na dziś wystarczy. Jutro nie będę mógł śpiewać - oddał mi wino.
- Dasz radę. Zawsze dobrze śpiewasz.
Uśmiechnął się.
- A ty już nie palisz?
- Wiesz, otatnio nawet nie mam na to ochoty.
- To dobrze. Nie lubię tego zapachu.
Oparł lekko głowę o moje ramię. Ja zaś wziąłem ostatni, duży łyk wina. Postawiłem pustą butelkę obok siebie.
- Tylko nie zaśnij.
- A jak zasnę to zaniesiesz mnie do łóżka?
- Nie. Ciężki jesteś. Jeszcze bym spadł.
- I zginęlibyśmy razem. Jak romantycznie.
Zaśmiałem się.
- Taeil?
- Tak?
- Lubisz mnie chociaż trochę bardziej?
- Przecież zawsze cię lubiłem.
- Wiesz że nie o to mi chodzi.
- Hm - spojrzał na mnie. - Może.
Przytuliłem go. Chciałem mu powiedzieć że go kocham ale czułem, że mógłbym wszystko zepsuć. Postanowiłem poczekać aż on mi to powie.
Ten dzień był dziwny. Mieliśmy wolne a ja od samego rana nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Miałem dziś w planach jedynie wyjście gdzieś z Taeilem. On jednak tego dnia postanowił odwiedzić rodziców. Siedziałem oglądając telewizję i nudząc się niesamowicie aż przyszedł do mnie Jaehyo.
- Masz zamiar siedzieć i marnować tak ładną pogodę?
- I tak nie mam co robić bo nie ma Taeila.
- Nie mieszkasz tylko z nim. Chodź, pójdziemy gdzieś.
- No dobra.
Nie zbyt miałem na to ochotę ale z drugiej strony wolałem to niż bezsensowne gapienie się w telewizor. Poszliśmy na długi spacer po drodze kupując lody.
- Czemu ostatnio spędzacie tyle czasu razem?
- Ale kto?
- Ty i Taeil.
- Naprawdę aż tyle? Myślałem że wcześniej też tak było.
- Może i tak ale nie aż tak bardzo jak ostatnio. Teraz nawet jeśli mieszkamy w jednym pokoju rzadko ze mną rozmawiasz.
- Przepraszam.
- Nie musisz mnie przepraszać - objął mnie ramieniem. - Po prostu rozmawiaj tez czasami ze mną.
- Jasne - uśmiechnąłem się do niego.
Po południu wrócił Taeil. Grałem wtedy z resztą. Oprócz Zico bo gdzieś wyszedł. Pewnie do Soonkyu.
Nie myliłem się. Wrócił z nią wieczorem i kazał nam wszystkim przyjść do salonu.
- Musimy wam coś powiedzieć - zaczął gdy wszyscy już się zgromadzili.
Stałem na końcu z Taeilem.
- Pobieramy się - powiedziała Sunny i pokazała nam swój pierścionek zaręczynowy.
Przez chwilę nawet mnie to ucieszyło. Później spojrzałem na Taeila. Miał łzy w oczach. Po chwili pobiegł do swojego pokoju. Poszedłem za nim. Drzwi były zamknięte.
- Taeil - zapukałem. - Mogę wejść?
Przez chwilę nie odpowiadał później jednak usłyszałem jak przekręca klucz w drzwiach. Gdy wszedłem do środka zamknął je z powrotem.
- Jihoon. Dlaczego jestem taki beznadziejny? - stał przede mną i ledwo mówił przez to jak bardzo płakał.
- Nie mów tak. Nie jesteś beznadziejny - zacząłem gładzić go po głowie.
- Jestem. Powinienem się cieszyć, a ja czuję się przez to tylko gorzej.
- Ja też nie skakał bym ze szczęścia gdybyś brał ślub.
Taeil nagle mnie przytulił i rozpłakał się jeszcze bardziej.
- Co mam teraz zrobić?
- Po prostu o tym nie myśl.
- To nie jest takie proste.
- Chodź - złapałem go za rękę i usiadłem z nim na jego łóżku. - Porozmawiajmy o czymś innym.
- O czym?
- Jak było u twoich rodziców?
- Jak zwykle. Większość rozmowy była o tym że powinienem się w końcu ożenić - pociągnął nosem.
Wstałem żeby podać mu chusteczki.
- I co im powiedziałeś? - podałem mu jedną a on wytarł sobie twarz.
- To co zawsze czyli "nie mam czasu na szukanie dziewczyny"
- Robię to samo. A u nich wszystko w porządku?
- Tak.
- To dobrze.
- A jak tam twoi?
- Tata jak zwykle nie ma na nic czasu a mama jak zwykle, mówi że musi w końcu mnie odwiedzić a i tak tego nie robi.
- Może to i dobrze.
- Czemu?
- Wiesz, gdyby tak weszła a my byśmy spali razem...
- No tak. Chociaż z drugiej strony ciekawi mnie jakby zareagowała.
- Pewnie nie za dobrze.
- Mam nadzieję że nie. A jak myślisz, co by zrobili twoi?
- Wydziedziczyli by mnie - zaśmiał się.
- Skąd ta pewność?
- Matka chyba od urodzenia planuje mój ślub a ojciec... nadal pamiętam jak reagował na mojego przyjaciela z gimnazjum.
- Opowiadaj.
- Był dość... oryginalny. Sam jego sposób bycia wręcz krzyczał że jest gejem.
- Byliście razem?
- Nie. Twierdził że nie jestem w jego typie. Zresztą mi też się nie podobał. Ale wszyscy w gimnazjum twierdzili inaczej...
- Dokuczali wam?
- Ta, ale nie trwało to długo bo zrozumieli że nas to nie obchodzi.
- To dobrze. A co z twoim tatą?
- Raz zobaczył go gdy mnie odprowadzał po szkole do domu. Powiedział że jak jeszcze raz zobaczy mnie z nim to z domu będę wychodził tylko do szkoły i z powrotem. Nie wpadł chyba na to że byliśmy w jednej klasie...
Rozmawialiśmy o tym jeszcze jakiś czas. Dowiedziałem się też o kilku jego krótkotrwałych związkach. Taeil położył się później do łóżka.
- Mogę tu jeszcze zostać? - spytałem.
- Jeśli chcesz. Ja idę spać. Dobranoc.
- Dobranoc - położyłem się obok niego.
Nie planowałem tego ale po chwili zasnąłem. Obudziło mnie pukanie do drzwi.
Wstałem i je otworzyłem.
- Co wy tu razem robiliście? - spytał zdziwiony Kyung.
- Rozmawialiśmy.
- To czemu zamknęliście drzwi? - milczałem nie wiedząc co odpowiedzieć. - No dobra, nieważne. Ja idę się umyć, przyszedłem tylko po piżamę.
- Okej.
Zabrał piżamę, kilka innych rzeczy i wyszedł.
Wróciłem do Taeila. Nie spał i znowu płakał. Położyłem się obok i go przytuliłem.
- Nie płacz, proszę. Idź już spać.
- Ale... ja nadal nie mogę się z tym pogodzić. Przez chwilę dzięki tobie o tym nie myślałem ale teraz znowu zacząłem. Dlaczego to takie trudne?
- Nie wiem, naprawdę nie wiem ale wolałbym żebyś przestał o nim w końcu myśleć.
- Ja też. Ale niestety, to nie jest takie proste... - westchnął.
- Jak myślisz, za ile Kyung może wrócić?
- No nie wiem, niedawno wyszedł więc... - pocałowałem go, tym samym przerywając mu w połowie zdania.
- Przepraszam, pójdę już - wstałem ale Taeil złapał mnie za rękę.
- Mógłbyś zostać tu aż zasnę?
Usiadłem bez słowa z powrotem na łóżko.
- Nachyl się, chce ci coś powiedzieć - zaczął machać ręką.
Zrobiłem to o co prosił po czym uderzył mnie lekko w głowę.
- Ej, za co to?
- Nigdy więcej nie przepraszaj mnie, gdy mnie pocałujesz. No chyba że zrobisz to w miejscu publicznym...
- Nie zrobię - położyłem się obok niego i objąłem go ramieniem.
- Oby.
Taeil odwrócił się twarzą w moją stronę i zamknął oczy. Zacząłem głaskać go po głowie. Był taki uroczy. Leżałem tam dość długo. Nie wiedziałem czy aby na pewno śpi więc patrzyłem na niego dalej aż w końcu sam zasnąłem. Obudziłem się gdy Kyung wrócił. Właściwie to on mnie obudził.
- Nie wiem o co chodzi ale postanowiłem cię obudzić bo tak jakby zaraz spadniesz z łóżka - powiedział cicho.
Rzeczywiście. Gdy się odwróciłem spadłem na podłogę.
- Dobranoc - powiedziałem i wyszedłem z ich pokoju. Bylem lekko zażenowany tą sytuacją.
Później pilnowałem go aż zaśnie przez kilka kolejnych dni. Często przed tym dużo z nim rozmawiałem. Stopniowo odnosiłem wrażenie że coraz mniej przejmuje się zaręczynami Jiho. Nadal jednak był smutny. To było widać.
Gdy znaleźliśmy trochę wolnego czasu postanowiłem pójść gdzieś z Taeilem.
- Hej - wskoczyłem na jego łóżko z samego rana. - Wstawaj i ubieraj się. Mam nadzieje że nie masz planów na dziś.
- No nie mam, coś się stało?
- Chce cię zabrać na randkę.
- Na randkę? - spytał zdziwiony.
- Żartowałem. Po prostu pomyślałem że fajnie by było gdzieś razem wyjść. Odpoczniesz trochę, przestaniesz o tym wszystkim myśleć. Będzie fajnie.
- Dobra - uśmiechnął się do mnie. Było to tak niewiele ale cieszyło mnie niezmiernie.
Postanowiłem zabrać go do zoo.
- Zoo? Ile ty masz lat? - zażartował.
- Jestem najmłodszy, mogę.
- Ale ja jestem najstarszy.
- Trudno. Dawno nie byłem w zoo.
- Ja w sumie też nie. Chodźmy zobaczyć słonie - złapał mnie za ramię podbiegł w stronę wybiegu ze słoniami.
- Jesteś pewien tego, że jesteś najstarszy?
- Tak. Ja tylko lubię słonie.
- A ja wolę hipopotamy.
- W sumie wyglądasz trochę jak jeden.
- Czy ty mi sugerujesz, że jestem gruby?
- Żartowałem - dotknął mojego policzka i się uśmiechnął.
Dobrze że miałem na twarzy maskę i nikt nie zauważył jak się rumienię. Staraliśmy się nie wyróżniać za bardzo ale zawsze znajdą się różne fanki. Na szczęście spotkaliśmy dziś tylko kilka. Przywitały się i odeszły mówiąc kilka miłych słów.
Taeilowi chyba spodobała się nasza 'randka'. Jedliśmy lody i karmelowy popcorn oglądając zwierzęta.
W zoo znajdowało się też spore akwarium. Było w nim pełno ryb, różnych roślin i małych skorupiaków. Bardzo mi się podobało. Część 'podwodnego' korytarza była całkowicie ciemna. Widać było tylko małe światła przy podłodze. Były tam ryby które świeciły w ciemności. Nigdy wcześniej takich nie widziałem.
- Jihoon. Gdzie jesteś? - w tym samym momencie na mnie wpadł.
- Tutaj - zaśmiałem się.
Złapał mnie za rękę i poszliśmy dalej. Gdy wyszliśmy na zewnątrz on nadal trzymał mnie za rękę. Nie protestowałem. Podobało mi się to. Po drodze z zoo poszliśmy jeszcze na obiad.
Wróciliśmy po południu. Było dość cicho więc uznałem że wszyscy grają, nie ma ich albo śpią.
- Dziękuję - powiedział Taeil stając przede mną. - Było naprawdę fajnie - uśmiechnął się do mnie.
Czułem że to był dobry moment żeby go znowu pocałować. Wyglądało na to że przez chwilę nawet mu się podobało. Później jednak szybko uciekł do swojego pokoju. Czułem się lekko zawiedziony. Poszedłem do siebie. Jaehyo nie było w pokoju. Położyłem się na łóżku i włączyłem sobie muzykę.
Widocznie leżałem tak, nie robiąc nic, dość długo bo nagle obok łóżka stanął Taeil. Spodziewałem się tego, że przyjdzie pogadać o tym co zrobił. On jednak tylko powiedział że się nudzi. Usiadł obok mnie na łóżku.
- Połóż się jak chcesz.
- Jesteś na mnie zły?
- Nie.
- Wiem że jesteś. Przepraszam.
- Naprawdę nie jestem zły.
- Kłamiesz. A teraz zróbmy coś razem bo się zanudzę - położył się obok.
- Może pooglądamy zdjęcia?
- Czyje?
- Nasze.
- Przecież nie mamy aż tylu wspólnych zdjęć.
- Wydaje ci się. Czasami jak się nudzę oglądam zdjęcia robione przez fanów. Nieraz są całkiem zabawne.
- Pokaż.
Leżeliśmy oglądając zdjęcia. Prawie każde z nich musiał skomentować.
- Wyglądam tu strasznie.
- Wcale nie. Jest urocze.
- Chyba dla ciebie.
- Dla mnie zawsze jesteś uroczy.
- Przestań - widziałem jak się lekko rumieni. Nie skomentowałem tego.
Później oglądaliśmy zdjęcia reszty. Z nich mogliśmy się nabijać.
Gdy trafiliśmy na moje zdjęcia, Taeil zabrał mi telefon z ręki.
- Co robisz?
- Patrz, wyglądasz tu jak elf.
- Elf? Mogę to uznać za komplement?
Uśmiechnął się do mojego zdjęcia a później odwrócił się w moją stronę. Dotknął dłonią mojej twarzy.
- Lubię twoje oczy.
- Naprawdę? - zarumieniłem się.
- Tak - patrzył mi prosto w oczy i uśmiechał się. - Jesteś uroczy.
Nie wiedziałem co mu odpowiedzieć. Zarumieniłem się jeszcze bardziej.
- I wiesz co Jihoon? - Taeil głaskał mnie po policzku. - Dzisiaj nawet przez chwilę nie myślałem o Jiho.
Przysunął się powoli bliżej i mnie pocałował. Teraz to jego twarz była cała czerwona.
- Chyba naprawdę się w tobie zakochałem. Gdy wcześniej mnie pocałowałeś j-ja spanikowałem. Moje serce biło tak szybko i... - przytulił mnie. - Oh, Jihoon. Ja naprawdę cię lubię.
- Nie wierzę...
- Co? Nie wierzysz mi?
- Nie wierzę w to co słyszę.
- To co mam zrobić żebyś uwierzył? Iść i powiedzieć to wszystkim?
Spojrzałem na niego ze zdziwieniem.
- Dobra - wstał z łóżka i już chciał wyjść z pokoju gdy złapałem go za rękę.
Przysunąłem Taeila do siebie i go pocałowałem.
- O mój Boże - usłyszałem krzyk Jaehyo.
Odsunąłem się od Taeila i spojrzałem w stronę Jaehyo. Wybiegł szybko z pokoju.
- Chyba i tak się dowiedzą - powiedziałem.
- Trudno - Taeil mnie przytulił. - Prędzej czy później i tak by się domyślili.
- Racja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz