sobota, 4 kwietnia 2015

Annie wants a baby (Kangchul)

Zacząłem przygotowania do randki z Chanmi. Randka którą wygrała w A song for you. Cieszyłem się że spędzę trochę czasu z kimś innym. Zresztą może być całkiem fajnie. 
Ubrałem moją ulubioną koszulę i ciemne spodnie. Popsikałem się odrobiną perfum i wyszedłem z mieszkania. Pojechałem do miejsca gdzie byliśmy umówieni. Byłem trochę przed czasem więc postanowiłem poczekać. Chanmi się spóźniała. Rozumiem, jest dziewczyną i tak dalej... ale żeby aż godzinę? Najgorsze było że stracę rezerwację w restauracji. A łatwo nie było jej dostać... 
Straciłem nadzięję na to że się zjawi. Trudno. Zadzwonię do kogoś innego. Wszyscy mieli nagle ciekawsze zajęcia. Został mi jeszcze Heechul. 
- Hyung? co robisz?
- Oglądam krainę lodu, a co chcesz? randka nie wyszła? 
- skąd wiedziałeś? 
- Intuicja.
- Kangin wracaj do dormu co będziesz robił.
- Ale zapłaciłem tyle za rezerwację...
- Jak to?
- Chciałem pójść do dobrej restauracji...
- Rozumiem Cię, to co chcesz z tym zrobić?
- Nie zjadłbyś ze mną kolacji? 
- Oh Kangin, a co podaja dobrego?
- Hm, a na co masz ochotę?
- Owoce morza.
- Idealnie, mają tu świetne~
- Powiedz gdzie jesteś.
- W Pro Ganjang Gejang Sinsa.
- Już jadę 
Heechul był na miejscu pół godziny później. Nie spodziewałem się jednak tego że przebierze się za Annę z Krainy Lodu... 
- Co ty do ciężkiej cholery masz na sobie?
- Ubrania - powiedział z obojętną miną i wzruszył ramionami. 
- Dobra, nieważne. Siadaj - odsunąłem mu krzesło. 
- Oh dziękuję Kangin-ah - uśmiechnął się do mnie i usiadł.
Po chwili przyszedł kelner spisując nasze zamówienie. 
- Co dziś robiłeś? 
- Więc jako że mieliśmy dzień wolny byłem u kosmetyczki i oglądałem filmy disneya, a ty?
- Spałem dość długo więc zdążyłem wyjść z psem, zrobić obiad i pogadać chwilę z Leeteukiem.
- A potem na randkę? - zaśmiał się. 
- Taa... przynajmniej miałem okazję żeby się z tobą spotkać. 
- I kupisz mi jedzenie. Wszyscy szczęśliwi.
- No tak, za kobiety należy płacić na randkach~
- Gdyby nie to, że zrobiłem dziś paznokcie dostałbyś po głowie. 
- Wybacz, Madame~
- Kangin, bo najwyżej pójdę jeszcze raz robić te paznokcie.
- Dobra, dobra, nie unoś się, przed okresem jesteś czy jak? 
- Nie będę komentował.
- Dobra, ja już lepiej będę cicho. 
- Lepiej tak. Jedzenie idzie. 
Koło naszego stolika pojawił się kelner z dwoma talerzami. 
- Smacznego. 
- Nawzajem Kanginku. Zamówimy coś do picia? 
- Wino? 
- Tak~ czerwone? będzie romantycznie.
- Okej~ 
Zamówiłem moja ulubione wino i zabraliśmy się za jedzenie. Po godzinie wypiliśmy już kilka butelek. Heechul ledwo trzymał się na krześle. 
- Kangin kocham Cię.
- Tak Heechul, wiem. Ja ciebie też. 
- Wracamy? 
- Do mnie? 
- Tak. Możemy się pobawić. 
Hm, pobawić~? 
- Masz może bierki? albo chińczyka? Jengę? 
- Jasne. 
- A zaniesiesz mnie? 
- W porządku. 
Zawołałem kelnera by zapłacić. Wziąłem potem Heechula na ręce i starałem się nie upuścić jej, zważając na mój stan. Po drodze kilka razy ją pocałowałem.
- To co z tymi grami? 
- A może pogramy w coś innego? 
- Chińczyka?
- Nie śliczna - pogłaskałem ją po głowie - w coś całkiem innego.
- Kangin chodzi ci o Monopoly?
- Nie - znowu ją pocałowałem.
- To ja nie wiem. 
Wymieniała jeszcze kilka gier. 
- Pobawmy się w dom. Będziesz mamą a ja tatą~
- Masz lalki?
- Nie mam. Musimy zrobić sobie dzieci~
- A co jak jestem bezpłodny?
- Warto spróbować. 
- Dobrze. A będzie bolało? 
- Postaram się żeby nie bolało. 
- Dziękuję kochanie. Kiedy będziemy u ciebie?
- Za chwilę. 
Byłem właśnie przed moim blokiem. Wniosłem ją bez trudu po schodach. Przed drzwiami mieszkania postawiłem ją by móc je otworzyć. 
- Poczekaj chwilę kochanie. 
Otworzyłem drzwi i wniosłem ją do środka. Od razu moją uwagę przykuł spory stół obok kuchni. Położyłem ją na nim. 
- Masz bardzo ładną sukienkę ale lepiej będzie bez niej. 
- Kangin mieliśmy się bawić - zrobiła minę naburmuszonego dziecka.
- To właśnie część zabawy kotku~
Pocałowałem ją w usta i próbowałem zdjąć sukienkę
- Nie chcę, zostaw mnie.
- Kochanie będzie Ci bardzo dobrze.
Zdjąłem z niej sukienkę.
- Masz małe cycki i chyba za dużo w spodniach.
- Zoooooostaw mnie!
Musiałem poszukać czegoś poślizgowego i upewnić się, że skończyła 12 lat. 
Gdy już miałem to co chciałem zadałem jej jedno pytanie.
- Ile masz lat?
- Ja?
- No tak.
- 31 debilu.
Byłem bezpieczny. Zdjąłem jej majtki i okazało się, że to był on. No cóż, kto wybrzydza ten nie rucha. Posmarowałem go tam moją super wazelinką i bez zbędnych czynności wszedłem w niego. 
- Ał to boli - płakał - wyjdź i nie wracaj.
- Nie płacz zaraz będzie przyjemnie - i miałem racje po chwili jęczał z przyjemności.
Mi też było bardzo przyjemnie. Kilka pchnięć i doszedłem mając go trochę w dupie. Znaczy nie dosłownie, bo to on miał mnie. Pomogłem mu dojść ręką i zaniosłem do łóżka, żeby mógł zasnąć i tak ledwo trzymał się na nogach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz