piątek, 20 czerwca 2014

Najlepszy dzień w życiu? cz.1 (MetoxKoichi)

koichi

-Meto! chodź tu kurwa -jak zwykle dało się usłyszeć krzyk Tsuzuku
-juz idę! nie drzyj się tak!- odpowiedział mu Meto.
Ostatnio coraz częściej się kłócili, jednak po godzinie zawsze już było dobrze. Szkoda mi go było, naprawdę. Jak zawsze można było usłyszeć ich jęki? no jeśli można to było tak nazwać, jednak postanowiłem to zignorować. Siedzieliśmy z MiĄ na kanapie i czekaliśmy na nich, w końcu mieliśmy zrobić próbę.

MiA:

Widziałem jak Koichi się martwił o Meto, ja jednak uważam, że nie ma po co w końcu Meto jest zabawką Tsuzuku, masochistą i sam się na to godzi.
-Koichi nie martw się nic mu się nie stanie- próbowałem go uspokoić, ale zaraz zaraz może Koichi jest zazdrosny? tylko o kogo? Meto? a może Tsuzuku?
-przecież się nie martwię tylko…… no próbę trzeba zrobić -powiedział i popatrzył się na mnie
-dobra, dobra zaraz przyjdą to zrobimy -uśmiechnąłem się i wziąłem gitarę do ręki. Siedzieliśmy tam jeszcze trochę i w końcu przyszli Meto i Tsuzuku. Widziałem jak Koichi patrzył się morderczym wzrokiem na Tsuzuku, więc jednak był zazdrosny.
-dobra gramy -wstałem z kanapy i powiedziałem. Nikt się nie sprzeciwiał więc zaczęliśmy.

Tsuzuku:

Graliśmy 2 godziny bez przerwy, no w końcu trzeba ją zrobić.
-dobra chłopaki, przerwa -powiedziałem i na chwilę wszyscy przestali grać. Wyszedłem na papierosa, a po chwili przyłączył się do mnie MiA.

Koichi

Zostałem sam z Meto, cieszę się z tego w końcu mogłem z nim porozmawiać.
-Meto -zacząłem
-tak? -usłyszałem głos chłopaka
-czemu z nim jesteś? kochasz go? -spytałem cicho
-nie kocham go, my nawet nie jesteśmy razem, to tylko tyle, że -nie dałem mu dokończyć tylko pocałowałem go, nie sprzeciwiał się, nawet oddawał pocałunki
-Meto jestem w tobie zakochany tak bardzo Cię kocham- powiedziałem mu i spojrzałem w jego oczy
-Koichi ja ja ja Ciebie też -uśmiechnął się- jednak wiesz jaki jest Tsuzuku
-pogadam z Nim -uśmiechnąłem się, a Meto mnie przytulił. W tym samym momencie do studia weszli MiA i Tsuzuku.
-no no kogo ja tu widzę, różowa kurwa z honorem i moja zabaweczka- powiedział oschle. Byłem do tego przyzwyczajony, Tsuzuku często tak na mnie mówił.
-dobra gramy- powiedział MiA i chwała mu za to.

Meto:

Boje się o Koichiego, w końcu jak Tsuzuku się o tym dowie może być źle i to bardzo. Kocham różowołosego bardziej niż kogokolwiek, ale chyba nie będę mógł z nim być tylko po to aby go chronić. Nawet nie zauważyłem kiedy skończyliśmy. Koichi podszedł do mnie
-przyjdę do Ciebie wieczorem dobrze?- spytał się tak aby nikt nie usłyszał, a ja tylko pokiwałem głową i uśmiechnąłem się. Miałem wracać z Tsuzuku z resztą jak zawsze. Zazdrościłem dla Koichiego, że tak często wracał z MiĄ i dla Mii że wracał z Koichim. Już szykowałem się do wyjścia gdy usłyszałem głos Koichiego
-Meto chodź z nami chcę z tobą pogadać- podszedłem do nich z uśmiechem i poszliśmy. Całą drogę rozmawialiśmy i żartowaliśmy. Kiedy MiA skręcił w swoją ulice Koichi spytał się czy chciałbym z nim zamieszkać. To chyba najlepszy dzień w moim życiu. Oczywiście się zgodziłem, tylko powiedziałem mu, że muszę pójść po moje rzeczy.